Lato to pora roku, kiedy większość ludzi przypomina sobie o filtrach przeciwsłonecznych. A tak naprawdę filtry to podstawa pielęgnacji skóry twarzy przez cały rok. Pomagają one spowolnić procesy starzenia się skóry, zmniejszają ilość powstających piegów, chronią przed oparzeniem słonecznym. Jeśli chodzi o filtry przeciwsłoneczne warto zaopatrzyć się już w te sprawdzone, dobrej jakości, przebadane dermatologicznie. Po długim szukaniu i testowaniu filtrów mój wybór padł na La Roche Posay Antelios XL 50+ Cream.
Jest to filtr w formie gęstego kremu o białym kolorze. Przez swoją konsystencję trudniej go rozprowadzić gładko po twarzy nie naciągając jej. Mój sposób na jest dość prosty nakładam krem na jedną dłoń, lekko rozcieram w palcach i plackami nakładam na twarz, po czym rozsmarowuje. Po nałożeniu na twarzy pozostawia lekki biały film, który znika po 5/10 min. Należy go nakładać 10/ 15 min przed wyjściem z domu.
Mimo, że krem jest treściwy a moja cera jest mieszana/ tłusta krem bardzo dobrze się wchłania. Zapach kremu jest prawie niewyczuwalny. Wodoodporny, nie zatyka porów, nie wywołuje alergii, przebadany dermatologicznie. Ładnie łączy się z podkładami, nie roluje go. Po nałożeniu ni klei się na twarzy. Posiada wysoką ochronę przed promieniowaniem UVB jak i UVA.
La Roche Posay to renomowana firma i znana na całym świecie. Jeśli chodzi o cenę kosmetyku (ok. 50 zł/ 50 ml) zdecydowanie wart jest swojej ceny, jednak warto zamówić go przez internet, gdyż cena jest o wiele niższa niż w aptece. Z pewnością lepiej chroni przed szkodliwym promieniowaniem niż filtry drogeryjne.
Filtr w formie kremu wystarczy na ok. miesiąc przy używaniu go 2 razy dziennie. Przy porannym makijażu i po południu. Aplikację każdego filtru- nie zależnie od marki - należy powtarzać kilka razy, by prawidłowo ochraniać swoją skóry przed szkodliwym promieniowaniem, więc moje 2 razy to naprawdę konieczne minimum.
Filtr był w zestawie z wodą termalną, która po wykonaniu makijażu sprawia, że makijaż niejako staje się bardziej naturalny i pozbywamy się efektu maski. Bardzo dobrze sprawdza się po wieczornym demakijażu i oczyszczaniu twarzy jako ostateczne ukojenie, a w czasie upałów świetnie sprawdza się jako lekkie ochłodzenie twarzy.
Mimo, że krem jest treściwy a moja cera jest mieszana/ tłusta krem bardzo dobrze się wchłania. Zapach kremu jest prawie niewyczuwalny. Wodoodporny, nie zatyka porów, nie wywołuje alergii, przebadany dermatologicznie. Ładnie łączy się z podkładami, nie roluje go. Po nałożeniu ni klei się na twarzy. Posiada wysoką ochronę przed promieniowaniem UVB jak i UVA.
La Roche Posay to renomowana firma i znana na całym świecie. Jeśli chodzi o cenę kosmetyku (ok. 50 zł/ 50 ml) zdecydowanie wart jest swojej ceny, jednak warto zamówić go przez internet, gdyż cena jest o wiele niższa niż w aptece. Z pewnością lepiej chroni przed szkodliwym promieniowaniem niż filtry drogeryjne.
Filtr w formie kremu wystarczy na ok. miesiąc przy używaniu go 2 razy dziennie. Przy porannym makijażu i po południu. Aplikację każdego filtru- nie zależnie od marki - należy powtarzać kilka razy, by prawidłowo ochraniać swoją skóry przed szkodliwym promieniowaniem, więc moje 2 razy to naprawdę konieczne minimum.
Filtr był w zestawie z wodą termalną, która po wykonaniu makijażu sprawia, że makijaż niejako staje się bardziej naturalny i pozbywamy się efektu maski. Bardzo dobrze sprawdza się po wieczornym demakijażu i oczyszczaniu twarzy jako ostateczne ukojenie, a w czasie upałów świetnie sprawdza się jako lekkie ochłodzenie twarzy.
Świetny blog i cudowne fotki ♥
OdpowiedzUsuńjeżeli masz ochotę to zaobserwuj mojego bloga: www.turqusowa.blogspot.com
na pewno się odwdzięczę :)
Ja polecam tę firmę, mam kilka kremów i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic jeszcze z LRP :) A filtrów też jakoś nie używam, ale w sumie nie zdarza mi się w to największe słońce przebywać na powietrzu :) a jak jadę nad wodę to mam jakiś filtr tyle, że rzadko jest on przeznaczony akurat do twarzy... :P
OdpowiedzUsuńChyba bardziej mnie zainteresowała ta woda termalna ;)
OdpowiedzUsuńNie używam filtrów, w kremach staram się ich unikać ze względu na szkodliwy wpływ na nasz organizm (do przeczytania u mnie na blogu). Firmę LRP bardzo lubię za kremy do cery problematycznej.
OdpowiedzUsuńja niestety przy tak wysokim filtrze chodziłabym non stop biała. już 25 sprawia, że blada jestem;/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię LRP jednak nie miałam tego filtru. Mam nadzieję zacząć używać ich od kolejnych wakacji :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny :-) Też nabyłam krem 50 . Dokładnie ochrona to podstawa:-*
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi smaczka na niego, nie ma co. Chociaż cena 50 zł to niemało, myślę, że warto spróbować. Słyszałam, że przy używaniu filtrów poprawia się ogólny stan cery. Zauważyłaś taki efekt?
OdpowiedzUsuńPS. Masz genialną koszulę na nagłówkowym zdjęciu!<3
ja mam ciemna karnacje a twarz nigdy mi sie nie opala :P
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale kusi mnie ;) moja twarz na słońce przeróżnie reaguję, czasami potrafi mnie mocno spiec ;)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak dobry filtr latem :) pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam kosmetyki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńhmmm nie miałam nigdy :)
OdpowiedzUsuńjeszcze go nie miałam, zazdroszcze możliwości wypróbowania, rewelacja
OdpowiedzUsuń♡ pozdrawiam z Gdyni, Ola
nie cierpię wysokich filtrów :P
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że dla mnie ten krem bylby za ciężki..
Wysoki filtr to podstawa:)
OdpowiedzUsuńhttp://femmfashion.blogspot.com/
ja nie używam takich wysokich filtrów, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tej firmy :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za miły komentarz! + podoba mi się tutaj, wiec obserwuję!
Świetny post! :)
OdpowiedzUsuńA u mnie się nie sprawdził - wysuszył mi cerę i zostawił na niej ślady oraz filtr o dziwnej konsystencji. Chyba jestem skazana na tanie kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale jakoś nie mam polotu do tego by zaczynać wszystko od nowa ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna recenzja, z tym nie miałam nigdy do czynienia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga, aż chce się zaglądać często nawet jak dodajesz zdjęcia kremów he <3
OdpowiedzUsuńświetna recenzja ,ja zawsze zapominam o filtrze chociaż powinnam pamiętać bo często wyjeżdżam do Bawarii a tam skwar i słońce strasznie przypieka 30 to minimum jaki muszę mieć.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie
www.szafa-z-ciuchami.blogspot.com
świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, tego nie miałam, ale posiadam z tej serii barwiony.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy post? Lubię Cię czytać :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja :DD
OdpowiedzUsuń